Abbie
Lekcja matematyki nie zaliczała się do najciekawszych i najprzyjemniejszych lekcji, ale jakimś cudem udało mi się wytrwać. Skrzywiłam się i pomasowałam swoje prawe ramię, bo całą lekcję nie chciało przestać boleć.
"Pewnie przez to, że na przerwie z kimś się tak ostro zderzyłam... Nawet tego kogoś nie przeprosiłam, ale wstyd"
Spojrzałam na przewodniczącą klasy. Patrzyła na mnie zabijającym wzrokiem. Szybko odwróciłam wzrok. Miałam wrażenie, że zaraz wyjdzie z ławki i mi bezlitośnie przywali. Liczyłam minuty do końca lekcji, żeby wraz z dzwonkiem uciec z klasy przez Katherine.
Już.
Zarzuciłam torbę na ramię i wybiegłam z klasy. Dzwonek rozbrzmiewał się po całym korytarzu. Było jeszcze pusto, więc nie mogłam na nikogo tym razem wpaść. Szybko podbiegłam do szafki i otworzyłam ją chowając w niej swoją twarz.
- Blomgren! Tutaj jesteś, słoneczko! - usłyszałam dziwnie miły ton.
"Kto...? Cholera, to Katherine! Jävla helvete*!" - przeklęłam w głowie.
Serce zaczęło mi szybciej bić. Nie wiedziałam co robić. Musiałam uciekać, nie? Biegłam przez korytarze bez ustanku, ale Katherine była tuż za mną, a raczej jej koledzy. Na jednym zakręcie prawie nie wyrobiłam. Jednak moje szczęście się wyczerpało. Sznurówka w moich trampkach się w końcu rozwiązała. Nie spostrzegłam nawet kiedy uderzyłam ciałem o zimną podłogę.
"Herrejävlar*! Pieprzone buty!" - miałam ochotę biec dalej, ale nie miałam już sił.
Katherine i jej koledzy już byli nade mną. Nie miałam gdzie uciekać.
- Co jest? Czemu uciekasz? Doskonale wiesz, że z biegania dostałaś ostatnio pałę - zaśmiała się przewodnicząca.
- Masz mnie, co mi teraz zrobisz? Przecież cię przeprosiłam!
Katherine podeszła do mnie i zaczęła wyrywać mi torebkę. Mocno zacisnęłam ją w rękach i nie miałam zamiaru puścić.
- Oddaj, nie szamotaj się ze mną, Blomgren! - walczyła ze mną.
- Zostaw mnie, zostaw! - broniłam się.
Po paru sekundach jeden chłopak chwycił za ucho torby i bez problemu wyrwał mi ją z rąk.
- Co wy sobie myślicie, co? Oddawaj mi ją! - wstałam zdenerwowana i chciałam odebrać swoją torbę.
Drugi "bodyguard" chwycił mnie za bluzę i rzucił o ścianę. Automatycznie zsunęłam się po ścianie. Nagle zobaczyłam cała zawartość mojej torby na podłodze. Książki, zeszyty, piórnik, słuchawki, telefon, balsam do ust, parasol, szczotka do włosów, woda, kalendarzyk, szkicownik, dosłownie wszystko.
- Co my tutaj mamy, twoje bazgroły? - dziewczyna wzięła do ręki mój szkicownik.
Wtedy zrobiło mi się szaro przed oczami. Tam miałam wszystkie moje żale wylane na kartki.
"Cholera..." - po raz kolejny przeklęłam.
- Głównie bazgrzesz pary i smutne twarze... - brzmiała tak, jakby mnie rozumiała. - Masz problemy z samoakceptacją, Blomgren? - zaśmiała się bezlitośnie.
Miałam nadzieję, że odpuści, słyszałam współczucie w jej głosie, ale szybko się ten ton zmienił.
- Kiedy miałaś po raz ostatni chłopaka? - zapytała kartkując szkicownik.
Miałam ściśnięte gardło, miałam ochotę płakać. Nie dość, że upokarzała mnie to jeszcze poznała moje problemy.
- Pytam się, no! Czy to jest jakaś tajemnica? - wytrąciła mnie z mojego myślenia.
- Nie miałam... - powiedziałam cicho łamiącym się głosem.
- Nigdy?! - zdziwiła się Katherine. - To ty go nie umiesz znaleźć, czy on ciebie, co? Może jedno i drugie? - śmiała się bezczelnie ze mnie.
Spuściłam głowę i jedna łza już spadła na podłogę. Dobrze, że nie zauważyli.
- Nie twój zasrany interes... - odgryzłam się i podniosłam głowę. - Zajmij się swoimi tipsami i swoimi wielbicielami... Nie wszyscy mają tak łatwo jak ty, Sparks... - nie mogłam uwierzyć, że nagle przypomniało mi się jej nazwisko.
Nie wierzyłam, że mogłam coś takiego powiedzieć do przewodniczącej. Nigdy praktycznie nikomu się tak nie postawiłam. Miałam nadzieję, że dadzą mi spokój i odejdą. Myliłam się... Katherine machnęła ręką na kolegę. Nie wiedziałam, co zamierzała. Chłopak podszedł do automatu ze słodyczami i piciem, wsadził drobniaka i wyciągnął Sprite'a w puszce.
- Chcesz pić? - podszedł do mnie, ukląkł przede mną i pokazał mi puszkę.
Próbowałam zrozumieć czemu tak się miło zachowuje. Chłopak lekko się uśmiechnął. Już miałam wziąć puszkę i podziękować. Jednak w jego oczach widziałam to, co widziałam w oczach każdego faceta w którym się zakochałam - obojętność. Było już wtedy za późno. Bodyguard nagle wstał, otworzył puszkę napoju i wylał mi na głowę.
- Przestań, idioto! Palant! Kretyn! - przeklinałam na niego tak głośno jak umiałam.
Ten sam rzucił puszkę w odległy kąt korytarza i chwycił mnie za włosy tak mocno, że aż unosiłam się nad ziemią.
- Boli, przestań! Puść! - szamotałam się z silnym chłopakiem.
- Przeginasz, mała - wyszeptał mi w ucho.
Brunet podniósł rękę, żeby mnie spoliczkować. Zaczęłam głośniej nawoływać o pomoc. Tym razem naprawdę się bałam.
W pewnym momencie opadłam na ziemię bez odczucia bólu na twarzy. Chłopak mnie puścił? Otworzyłam oczy. Słyszałam, że ktoś się bił. Podniosłam głowę i zobaczyłam tego debila bijącego się z jakimś ciemnym blondynem.
"Co jest? Kim jest ten chłopak?"
Drugi bodyguard przewodniczącej chwycił ciemnego blondyna od tyłu, ale szybko poległ, bo oberwał w twarz łokciem. Tajemniczy chłopak wrócił do pierwszego przeciwnika. Okładał go pięściami.
- Ładnie to tak kpić sobie z koleżanki? - zapytał jak już skończył modelować mu twarz. - Co wy sobie myślicie, lowelasy? Takie z was kozaki? - niby się zaśmiał, a niby był poważny.
Obaj chłopcy wstali zdeterminowani i rzucili się na nowo poznanego chłopaka. Nie wiedziałam dlaczego to robił, dlaczego mi pomagał. Ciemny blondyn szybko poradził sobie z "kolegami".
- Jeszcze się policzymy, Sandman! Poczekaj tylko! - rzucili do niego zza ramienia. - Chodź Kat, wystarczy.
Cała trójka pobiegła z dala od nas.
- Pieprzone gnojki... - powiedział tajemniczy i podniósł swoją czapkę z daszkiem z podłogi i nałożył na głowę.
Cały czas patrzyłam na wybawcę. Nie spojrzał na mnie. Dopóki nie spojrzał na mnie to ja cały czas go obserwowałam.
Spojrzał na mnie. Ja wtedy odwróciłam wzrok. Przestraszyłam się, nie mam pojęcia czemu. Serce zaczęło mi bić jeszcze szybciej. Szybko spuściłam głowę i zaczęłam zbierać rzeczy z powrotem do torby.
- Wszystko okej? Pomóc ci? - uklęknął przede mną.
Słysząc tą troskę w głosie podniosłam głowę. Patrzył mi głęboko w oczy. Przez chwilę straciłam kontakt z rzeczywistością. W jego oczach nie widziałam już obojętności jak u poprzednich chłopakach, w których się zakochałam. Chłopak przechylił głowę w prawo, jakby się zastanawiał. Nagle skoczył jak oparzony.
- Zrobili ci coś w głowę? Zatkało ci uszy? Kręci ci się w głowie? - zaczął wypytywać, jakby się martwił.
- Zrobili ci coś w głowę? Zatkało ci uszy? Kręci ci się w głowie? - zaczął wypytywać, jakby się martwił.
"Martwi się o mnie...?!" - byłam w szoku.
- N-Nie, wszystko okej. Poradzę sobie - ciężko było mi cokolwiek powiedzieć.
- Czy ja zapytałem, czy chcesz pomocy? Mój błąd. P o m o g ę c i - poprawił się i zaczął śmiać.
Ciemny blondyn zaczął zbierać wszystkie moje rzeczy do torebki. Natknął się na moją wiśniową szminkę z BabyLips. Przez chwilę się zawahał, ale potem otworzył ją i powąchał. Uśmiechnął się i zamknął oczy. Ja tylko patrzyłam, co on kombinuje.
- Całowałaś się kiedyś? - zapytał nagle prosto z mostu.
To pytanie dosłownie wbiło mnie w ziemię. Co to było za pytanie?! Znaliśmy się dosłownie parę minut, a on zadaje takie pytanie?! Zero kultury! Nie miałam zamiaru rozmawiać o nim na ten temat, ale jednak...
- Nie... - odpowiedziałam po dłuższym czasie bardzo cicho.
Spuściłam głowę zawstydzona i speszona. Moje włosy były pozlepiane od napoju wcześniej wylanego na głowę i ubranie. Zazwyczaj nie było widać u mnie, że się rumienię, ale w tamtym momencie chyba nie dało się tego ukryć.
- Naprawdę?! - aż się podparł ręką o podłogę, bo prawie stracił równowagę. - Żenada!
"Tak jak zawsze, jestem gorsza, bo nigdy się nie całowałam. Rzeczywiście... Żenada..." - chciało mi się płakać.
- Co za idiota by się oparł takiej dziewczynie?! Skończone debile... Gdzie oni mają oczy? - oparł się o ścianę i wąchał moją szminkę kręcąc głową.
Moje oczy się rozszerzyły z wrażenia. Jemu nie o to chodziło. Nie śmiał się ze mnie jak reszta, którym mówiłam o tym.
- Poza tym, twoje usta muszą smakować cudnie z tą szminką - zaśmiał się uroczo.
"Że co proszę?!" - byłam zszokowana tą rozmową.
Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć. Kiedy jakiś chłopak mi coś takiego powiedział? Nigdy! Czy to miał być rodzaj flirtu?!
Nieznajomy zaśmiał się i podniósł spakowaną już moją torbę.
- Jestem Felix, bardzo mi miło - ukłonił się jak dżentelmen i podał rękę z uśmiechem.
Chcąc, nie chcąc uśmiechnęłam się onieśmielona.
- Abbie - tylko tyle udało mi się wydukać.
- Lepiej zadzwoń po kogoś, niech cię zawiezie do domu. Chyba nie chcesz chodzić po szkole w mokrych ubraniach i pozlepianych włosach. Ah, twój makijaż też nie jest najlepszy - zaśmiał się drwiąco.
Automatycznie schowałam twarz w dłoniach.
- Żartowałem, i tak wyglądasz uroczo - dodał ciszej.
Z wrażenia moje ręce opadły na ziemię. Czy ta rozmowa nie przybierała dziwnego charakteru?!
- Wstawaj - podał mi rękę i podniósł mnie bez problemu. - Ja już muszę niestety lecieć, zaraz lekcja się zaczyna, a następna historia. Pan Francis mnie poćwiartuje jak nie zjawię się punktualnie na lekcji.
Wręczył mi torbę i stał jeszcze tak przez chwilę. Patrzyliśmy się na siebie tak dobre parę chwil.
- Ah, no tak... - klasnął w ręce.
Minął mnie i schylił się po coś na drugim końcu korytarza. Miał w ręce puszkę po napoju, który był teraz na całej mnie. Ciemny blondyn bez problemu rzucił puszką do kosza z dość dużej odległości.
- Okej, teraz mogę już iść - wrócił do mnie. - To do zobaczenia, Abbie - pomachał mi z uśmiechem i pobiegł na lekcje.
"Co tu się właściwie wydarzyło...? Co tutaj zaszło...? Co to za uczucie...? Jävla, czy ja się znowu zakochałam?!"
Stałam tak przez chwilę sama i oszołomiona.
- N-Nie, wszystko okej. Poradzę sobie - ciężko było mi cokolwiek powiedzieć.
- Czy ja zapytałem, czy chcesz pomocy? Mój błąd. P o m o g ę c i - poprawił się i zaczął śmiać.
Ciemny blondyn zaczął zbierać wszystkie moje rzeczy do torebki. Natknął się na moją wiśniową szminkę z BabyLips. Przez chwilę się zawahał, ale potem otworzył ją i powąchał. Uśmiechnął się i zamknął oczy. Ja tylko patrzyłam, co on kombinuje.
- Całowałaś się kiedyś? - zapytał nagle prosto z mostu.
To pytanie dosłownie wbiło mnie w ziemię. Co to było za pytanie?! Znaliśmy się dosłownie parę minut, a on zadaje takie pytanie?! Zero kultury! Nie miałam zamiaru rozmawiać o nim na ten temat, ale jednak...
- Nie... - odpowiedziałam po dłuższym czasie bardzo cicho.
Spuściłam głowę zawstydzona i speszona. Moje włosy były pozlepiane od napoju wcześniej wylanego na głowę i ubranie. Zazwyczaj nie było widać u mnie, że się rumienię, ale w tamtym momencie chyba nie dało się tego ukryć.
- Naprawdę?! - aż się podparł ręką o podłogę, bo prawie stracił równowagę. - Żenada!
"Tak jak zawsze, jestem gorsza, bo nigdy się nie całowałam. Rzeczywiście... Żenada..." - chciało mi się płakać.
- Co za idiota by się oparł takiej dziewczynie?! Skończone debile... Gdzie oni mają oczy? - oparł się o ścianę i wąchał moją szminkę kręcąc głową.
Moje oczy się rozszerzyły z wrażenia. Jemu nie o to chodziło. Nie śmiał się ze mnie jak reszta, którym mówiłam o tym.
- Poza tym, twoje usta muszą smakować cudnie z tą szminką - zaśmiał się uroczo.
"Że co proszę?!" - byłam zszokowana tą rozmową.
Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć. Kiedy jakiś chłopak mi coś takiego powiedział? Nigdy! Czy to miał być rodzaj flirtu?!
Nieznajomy zaśmiał się i podniósł spakowaną już moją torbę.
- Jestem Felix, bardzo mi miło - ukłonił się jak dżentelmen i podał rękę z uśmiechem.
Chcąc, nie chcąc uśmiechnęłam się onieśmielona.
- Abbie - tylko tyle udało mi się wydukać.
- Lepiej zadzwoń po kogoś, niech cię zawiezie do domu. Chyba nie chcesz chodzić po szkole w mokrych ubraniach i pozlepianych włosach. Ah, twój makijaż też nie jest najlepszy - zaśmiał się drwiąco.
Automatycznie schowałam twarz w dłoniach.
- Żartowałem, i tak wyglądasz uroczo - dodał ciszej.
Z wrażenia moje ręce opadły na ziemię. Czy ta rozmowa nie przybierała dziwnego charakteru?!
- Wstawaj - podał mi rękę i podniósł mnie bez problemu. - Ja już muszę niestety lecieć, zaraz lekcja się zaczyna, a następna historia. Pan Francis mnie poćwiartuje jak nie zjawię się punktualnie na lekcji.
Wręczył mi torbę i stał jeszcze tak przez chwilę. Patrzyliśmy się na siebie tak dobre parę chwil.
- Ah, no tak... - klasnął w ręce.
Minął mnie i schylił się po coś na drugim końcu korytarza. Miał w ręce puszkę po napoju, który był teraz na całej mnie. Ciemny blondyn bez problemu rzucił puszką do kosza z dość dużej odległości.
- Okej, teraz mogę już iść - wrócił do mnie. - To do zobaczenia, Abbie - pomachał mi z uśmiechem i pobiegł na lekcje.
"Co tu się właściwie wydarzyło...? Co tutaj zaszło...? Co to za uczucie...? Jävla, czy ja się znowu zakochałam?!"
Stałam tak przez chwilę sama i oszołomiona.
***
Zadzwoniłam po mamę. Przyjechała po mnie i jechałyśmy niedawno potem do domu. Tłumaczyłam mamie całą zaistniałą sytuację. Spojrzałam w okno, przypomniałam sobie o tajemniczym chłopaku... Jak mu to było na imię...? Felix...
Zerknęłam do torebki, żeby poszukać butelki z wodą. Coś jednak mi nie pasowało...
"Cholera, zabrał mi szminkę..." - uśmiechnęłam się. - "Głupek..."
_______________________________________________________
Dziękuję za 10 komentarzy pod ostatnim rozdziałem, w nagrodę macie rozdział 3 :*
Mam nadzieję, że się wam moje fanfiction podoba, bo piszę opowiadania od 7 lat, więc mam nadzieję, że nieźle mi idzie choć się starzeję, haha :D
_______________________________________________________
Dziękuję za 10 komentarzy pod ostatnim rozdziałem, w nagrodę macie rozdział 3 :*
Mam nadzieję, że się wam moje fanfiction podoba, bo piszę opowiadania od 7 lat, więc mam nadzieję, że nieźle mi idzie choć się starzeję, haha :D
Fantastyczny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńŻyczę weny!
@zaanawetprzeciw
OMG on jest taki słodki weź mi go oddaj <3
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny <33
OdpowiedzUsuńcudo OMG
OdpowiedzUsuńCHCE NASTĘPNY <33
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next i jakbyś mogła mnie informować mnie na twitterze @mrauhx
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial
OdpowiedzUsuńI zapraszam do siebie na http://twistedfanfiction.blogspot.com 😊
Cudowne + jestem 10 komentarzem czekam na next
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny- mrauhx
OdpowiedzUsuńej kiedy dodasz następny ? :c
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuń